Zmień system żywnościowy!
Zróbmy to razem
W obliczu zmian klimatycznych tempo działania staje się kluczowe. Tymczasem jednym z obszarów, który wciąż pozostaje niedostatecznie uwzględniany w polityce klimatycznej, jest system produkcji żywności. Coraz więcej badań wskazuje, że bez zmiany naszych diet – zwłaszcza ograniczenia spożycia mięsa – nie uda się powstrzymać globalnego ocieplenia. Najnowsze badanie naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz, opublikowane w Scientific Reports pokazuje, że kluczową rolę mogą odegrać alternatywne źródła białka. Ale czasu na skuteczne działania jest coraz mniej.
Produkcja żywności odpowiada dziś za około jedną trzecią globalnych emisji gazów cieplarnianych. Największym źródłem tych emisji jest mięso, szczególnie wołowina. Intensywna hodowla bydła generuje ogromne ilości metanu, napędza wylesianie, zużywa ogromne zasoby wody i przyczynia się do degradacji gleb. Tymczasem globalne zapotrzebowanie na białko wciąż rośnie, co może dodatkowo zwiększyć presję na środowisko.
Jak pokazują badania amerykańskie, jeśli nie ograniczymy spożycia produktów pochodzenia zwierzęcego, to same emisje z sektora żywnościowego przekroczą dopuszczalny globalny budżet węglowy – nawet jeśli inne sektory gospodarki osiągną neutralność klimatyczną. W scenariuszu „business as usual” do 2050 roku żywność może wygenerować ponad 600 gigaton CO₂e, podczas gdy dopuszczalny limit emisji dla zachowania ocieplenia poniżej 1,5°C wynosi zaledwie 390 gigaton – zwraca uwagę Gaea Cabico na łamach Sentientmedia.
Naukowcy z USA wspólnie z firmą Accenture sugerują, że masowe wdrożenie alternatywnych białek – od mięsa roślinnego po mięso komórkowe – może być najskuteczniejszą strategią ograniczającą emisje. Ale kluczowy jest moment startu. Ich analizy pokazują, że jeśli zmiany nie rozpoczęły się przed 2023 rokiem, późniejsze wdrożenie będzie wymagać dużo bardziej radykalnych posunięć – nawet całkowitej rezygnacji z mięsa i nabiału po 2026 roku.
Co ważne, samo przejście na dietę roślinną nie wystarczy, jeśli alternatywy nie będą dostępne i atrakcyjne smakowo. Potrzebujemy produktów, które przekonają osoby konsumenckie jakością i ceną.
Dane z USA pokazują pewne postępy, ale nadal zbyt powolne. Około 40% Amerykanów i Amerykanek próbowało zamienników mięsa na bazie roślin, ale tylko 1 na 4 spożywa je regularnie. Tylko 17% osób konsumenckich byłoby skłonnych kupić mięso hodowane laboratoryjnie – mimo że może mieć znacznie mniejszy wpływ na klimat. Rzeczywiste ograniczenie spożycia mięsa deklaruje zaledwie 11% osób.
To pokazuje, że same apele „mniej mięsa” nie wystarczą. Potrzebne są rozwiązania, które będą dla konsumentów wygodne, smaczne i ekonomiczne.
Zdaniem autorów badania, alternatywne białka mają potencjał zmniejszenia emisji o 33%, jednakże, by osiągnąć ten efekt, branża potrzebuje wsparcia porównywalnego z tym, jakie otrzymała energia odnawialna. Chodzi o skalę inwestycji, rozwój technologii, ale też odpowiednią politykę i regulacje. Mówią wprost: potrzebujemy „momentu solarnego” w sektorze żywnościowym. Jeśli chcemy zbudować przyszłość bezpieczną klimatycznie, nie możemy polegać wyłącznie na indywidualnych wyborach konsumenckich – konieczna jest systemowa zmiana.
Zmiany klimatyczne stają się coraz bardziej namacalne, a sektor żywności wciąż wymyka się kontrolom emisji. Alternatywne białka mogą być przełomem, ale tylko pod warunkiem szybkiego i masowego wdrożenia. Nie chodzi już tylko o wybory etyczne czy zdrowotne. To kwestia przetrwania planety.
Przeczytaj także: Zdrowa alternatywa czy ultraprzetworzona pułapka?
Photo: PLANT / Unsplash