W sporze o język wygrywa lobby mięsne

Parlament Europejski ugiął się pod presją lobby mięsnego. Nazwy takie jak „hamburger”, „kiełbasa” czy „kotlet” będą zarezerwowane wyłącznie dla produktów mięsnych. Na liście zakazanych określeń znalazło się 29 nazw. Producenci żywności roślinnej stracą możliwość używania powszechnie rozpoznawalnych nazw, co może utrudnić im konkurowanie z tradycyjnymi markami.

Podczas wczorajszej sesji plenarnej w Strasburgu Parlament Europejski przyjął poprawkę 113. Za jej uchwaleniem opowiedziało się 355 europosłów, przeciw było 247. Wśród przeciwników znaleźli się m.in. europosłowie Zielonych, Lewicy oraz części centroprawicy. Głośno protestował także niemiecki przemysł spożywczy – największy rynek produktów roślinnych w Europie.

Producenci roślinnych burgerów, kiełbas czy steków będą teraz musieli zmienić nazwy swoich produktów, mimo że konsumenci i konsumentki już dobrze znają ich wygląd, smak i sposób podania. To nie tylko wyzwanie marketingowe, ale też potencjalny cios dla rozwoju sektora promującego zdrowszą i bardziej ekologiczną dietę. Nie chodzi tu jedynie o słowa – chodzi też o prawa konsumentów do jasnej informacji i wyboru. Nazwy takie jak „burger” czy „kotlet” w języku potocznym stały się symbolem rodzaju produktu, a nie jego pochodzenia.

Konsumenci nie są zdezorientowani określeniami takimi jak „burger roślinny” czy „wegańska alternatywa kurczaka”. To, co ich naprawdę irytuje i myli, to politycy tracący czas na bezsensowne wojny kulturowe, zamiast umożliwiać Europie konieczną transformację białkową. Dlatego tak ważna jest zintensyfikowana presja społeczna: europosłowie muszą zobaczyć, że społeczeństwo obywatelskie, biznes i eksperci mówią jednym głosem – nie ma żadnego zamieszania, skupmy się na klimacie, zdrowiu i wolności wyboru konsumentów. Muszą zrozumieć, że regulowanie słów na opakowaniu „kiełbasy roślinnej” to nie jest to, czego obywatele UE oczekują od Unii – komentował przed głosowaniem PE Rob De Schutter z WePlanet – organizacji, która wystosowała otwarty list sprzeciwiający się zakazowi, a który podpisało ponad 400 organizacji z 22 krajów.

Badanie przeprowadzone w 2020 r. przez Europejską Organizację Konsumentów BEUC wykazało, że większość konsumentów, bo aż 70%, nie ma problemu z nazewnictwem roślinnych „burgerów” lub „kiełbasek”, o ile produkty te są wyraźnie oznaczone jako wegetariańskie lub wegańskie – podaje  Euronews i cytuje austriackiego eurodeputowanego Thomas Weitz (Zieloni): „Niektórzy europosłowie uważają, że nie możemy zaufać inteligencji konsumentów. To znaczy że nie są oni samodzielnie w stanie zobaczyć i przeczytać, co tak naprawdę kupują. Jeśli coś nazywa się wegańskim burgerem, to wszyscy wiedzą, że nie zawiera mięsa.”

Branża roślinna będzie musiała wdrożyć działania edukacyjne i kampanie informacyjne, które pomogą osobom konsumenckim w rozpoznawaniu produktów alternatywnych, nawet jeśli ich nazwy ulegną zmianie. Choć decyzja Parlamentu Europejskiego stanowi wyzwanie dla sektora, przedstawiciele firm będą musieli liczyć na to, że kreatywne nazwy i skuteczna komunikacja marketingowa pozwolą utrzymać tempo wzrostu rynku.

Wciąż jednak pozostaje światełko w tunelu. Przyjęcie poprawki przez Parlament Europejski to dopiero pierwszy krok. Aby przepisy stały się obowiązującym prawem, muszą zostać jeszcze uzgodnione z 27 państwami członkowskimi UE. To otwiera drogę do intensywnych negocjacji, które mogą zmienić, a nawet zablokować ostateczny kształt zakazu.

Photo: Markus Winkler on Unsplash

Udostępnij: