Zmień system żywnościowy!
Zróbmy to razem
Komisja Europejska przedstawiła projekt rewizji rozporządzenia dotyczącego wspólnej organizacji rynku rolno-spożywczego. Zgodnie z propozycją, określenie „mięso” oraz powiązane z nim terminy miałyby być zastrzeżone wyłącznie dla produktów pochodzenia zwierzęcego. Projekt przewiduje także zakaz używania 29 pochodnych określeń – takich jak „stek”, „boczek”, „żeberka” czy „kurczak” – przez producentów żywności roślinnej, nawet jeśli ich produkty są wyraźnie oznaczone jako roślinne lub wegańskie, informuje The European Vegetarian Union. Ostateczny głos należeć będzie do Parlamentu Europejskiego i Rady, które już po wakacjach podejmą dyskusję nad nową regulacją.
Wszystko po to, by – jak twierdzi Komisja – chronić osoby konsumenckie przed pomyłką i zagwarantować, że mięso pozostanie mięsem, przynajmniej w sferze słów. Reakcje branży spożywczej, zwłaszcza producentów roślinnych alternatyw, są jednoznacznie negatywne. Organizacje takie jak European Vegetarian Union nie mają wątpliwości, że to działanie idzie wbrew trendom konsumenckim i zdrowemu rozsądkowi. Zamiast wspierać innowacje i bardziej zrównoważone modele żywienia, Unia – ich zdaniem – rzuca kłody pod nogi tym, którzy chcą produkować i promować zdrowsze alternatywy dla mięsa. Osoby konsumenckie, jak pokazują badania, doskonale rozumieją, czym jest „wegański burger” – nie potrzebują dodatkowej ochrony, lecz swobody wyboru.
Europejska Unia Wegetariańska (EVU) alarmuje, że taki zakaz ogranicza wolność słowa w marketingu, hamuje rozwój innowacyjnych, bardziej zrównoważonych produktów i faworyzuje wyłącznie jedną gałąź przemysłu – sektor mięsny. Organizacja przypomina również, że to nie pierwszy raz, gdy podobne pomysły trafiają pod obrady instytucji unijnych. W 2020 roku Parlament Europejski odrzucił propozycję zakazu używania nazw takich jak „burger” czy „kiełbasa” przez producentów roślinnych alternatyw. W podobnych sprawach Trybunał Sprawiedliwości UE orzekał, że tego rodzaju ograniczenia muszą mieć wyraźne podstawy prawne i nie mogą być narzucane jednostronnie przez państwa członkowskie. Sąd stwierdził także, że państwa członkowskie nie mogą wprowadzać zakazów, zanim najpierw nie zdefiniują prawnie słów, które chcą zakazać. Co więcej, Trybunał uznał, że obecne przepisy są wystarczające do ochrony konsumentów i regulowania sektora – komentuje Rafael Pinto, Senior Policy Manager, The European Vegetarian Union (EVU).
Co więc zmieniło się dziś? Ten wniosek jest całkowicie sprzeczny z celami Komisji w zakresie bezpieczeństwa żywnościowego, konkurencyjności i zmian klimatu. Żywność pochodzenia roślinnego jest naukowo udowodnionym sposobem na zwiększenie bezpieczeństwa żywnościowego poprzez zmniejszenie zużycia ziemi, wody i innych zasobów, a także jest niezbędna do osiągnięcia obecnych celów klimatycznych. Produkty te stanowią również kluczowe źródło dochodu dla rolników produkujących surowce, takie jak rośliny strączkowe – wyjaśnia Rafael Pinto. Ekspert uważa ponadto, że ograniczenie stosowania nazw może zahamować rozwój tego sektora i wprowadzić zamieszanie wśród osób konsumenckich poprzez konieczność tworzenia nowych, nieznanych określeń. Europa przoduje w badaniach i innowacjach w tej dziedzinie, ale ma trudności z wprowadzaniem tych innowacji na rynek. Niestety, propozycje tego typu wysyłają sygnał do naukowców i przedsiębiorców, że powinni szukać możliwości gdzie indziej – dodaje.
Temat trafi teraz do Parlamentu Europejskiego, gdzie – jak alarmują obserwatorzy – pojawiła się jeszcze bardziej restrykcyjna propozycja. Po głosowaniu rozpoczną się negocjacje pomiędzy Komisją a Radą, czyli ministrami rolnictwa krajów członkowskich. Na każdym etapie można spodziewać się dyskusji nad konkretnymi terminami oraz nad dodawaniem kolejnych zakazanych określeń – konkluduje z niepokojem Rafael Pinto, wskazując, że proces legislacyjny może prowadzić nie do złagodzenia, lecz zaostrzenia przepisów. Jego zdaniem rosnące restrykcje to sygnał alarmowy dla całego sektora innowacyjnych rozwiązań roślinnych w Europie.
Photo: LikeMeat / Unsplash